środa, 12 czerwca 2013

TURN IT ON TONIGHT 8

 JAK ZWYKLE, DLA NASTROJU ;D

Lecieli prywatnym samolotem Briana w zupełnej ciszy. W tle leciało cicho "Imagine", a oboje myśleli o swoich sprawach. Brian wspominał Freda, a Karolina myślała o Todzie...  Choć wiedziała, że nie powinna.
- Brian...
- Hm? - ocknął się, wyrwany z zamyślenia - Mówiłaś coś?
- Mhmmm... Ja... Nie. Nic już.
- No co jest, mała, mów, nie zjem cię przecież - Bri spojrzał Karolinie w oczy
- No, bo tak jakoś... Smutno mi troszkę.
- Smutno? A cóż się stało, słonko?
- Przytul mnie, co?
- Hę?
- No... - zacięła się - Zachowujesz się jak idiota, Bri.
- Lubisz to słowo, prawda?
- Jakie?
- "Idiota".
- Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- To przytulisz mnie?
- No jasne! - mocno przycisnął dziewczynę do siebie - Daj mi jeszcze kilka dni, potem kończy się pierwsza część trasy i będziemy mieć dwa tygodnie dla siebie... Ok?
- A mam inne wyjście niż się zgodzić? - Brian westchnął ze smutkiem, wstał i poszedł w kierunku toalety

***

Karolina snuła się po garderobie Briana i czekała aż koncert i impreza się skończą, żeby odprowadzić pijanego/nawalonego gitarzystę do łóżka. Takie życie ją nudziło, ale zbyt jej zależało na May'u, żeby wrócić do domu.
- Cześć, śliczna - obok niej usiadł techniczny basisty zespołu Briana - Nudzi ci się?
- Cholernie.
- Czemu nie pójdziesz z nim na imprezę?
- Nie mam nastroju. Poza tym, muszę go potem zaprowadzić w jednym kawałku do hotelu!
- Koteńku, też masz prawo się zabawić, Brianek da sobie radę, a jak nie to jego problem!
- No w sumieee... - zamyśliła się, po czym wstała i krzyknęła - IDĘ! O, właśnie koncert się skończył, powiem mu i idę! - Bri właśnie wchodził do garderoby, roześmiany, zgrzany i otoczony gromadką panienek lecących na jego bujną czuprynę i głębokie spojrzenie zza długich rzęs.
- Brian! - zawołała na gitarzystę, ale ten nawet nie spojrzał w jej stronę. Podeszła więc i chwyciła go za rękaw - Brian, słyszysz, mówię do ciebie!
- Tak, tak, zaraz - odparł i wrócił do rozmowy z jakąś blondi z kilogramem tapety na gębie.
- Aaa... BRIAN, CHOLERA! - krzyknęła i szarpnęła go w swoją stronę
- Coo? - zaśmiał się i spojrzał jej w oczy
- Już nic... - ujrzawszy jego zamglone spojrzenie, nawet nie chciało jej się powiedzieć jednego słowa. Puściła rękaw gitarzysty i odepchnęła go z powrotem do lasek, wzdychając ze smutkiem. Najlepiej tak - nawalić się i mieć wszystko w dupie...

Karri wzięła swoją torebkę i wyleciała z garderoby, jakby goniło ją stado wściekłych bizonów. Znalazła pierwszy lepszy klub i zapamiętała tylko tyle, że jacyś kolesie postanowili stawiać jej wódkę...

***

Rano obudziła się w swoim łóżku, w swoim pokoju hotelowym. Dyskretnie podniosła głowę i zauważyła Briana rozmawiającego z jakąś kobietą, która trzymała na ręku kilkuletnią dziewczynkę.
- Zrozum, Susie, że ja nie chcę! Dałem ci prawa do niej 5 lat temu, jak tylko dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży!
- Brian... Bri... To też twoja córka... Ona chce mieć ojca...
- Susan! Proszę, nie psuj mi życia! Ja mam... kogoś na kim mi zależy... A ty... Wy dla mnie już nic nie znaczycie... Poza tym, to była w 100% twoja wina, wiesz o tym.
- Czyli... Nie?
- Susie... Wiesz, co odpowiem. Mała jest śliczna, ale... Nie mam czasu na dzieci! Ledwo mam 10 minut dla siebie...
- Ona zawsze będzie twoja, pamiętaj. Wiesz jak sie nazywa?
- Katie... - szepnął gitarzysta  i dodał - Odwiedzę was kiedyś. Trzymaj się, Susan - cmoknął kobietę w policzek i cicho zamknął drzwi.
- Czemu mi nie powiedziałeś? - Karri usiadła na łóżku
- Karola...
- Brian... Mieliśmy być ze sobą szczerzy. Czemu nic nie wiedziałam?
- Bałem się, że mnie zostawisz... - wyszeptał prawie niesłyszalnie
- To nie jest wytłumaczenie, Brian.
- Przepraszam. Zrozumiem, jeśli spakujesz się i odejdziesz.
- Coś ty. Ale mam do ciebie parę spraw związanych z wczorajszym dniem...
- Nic nie pamiętam z wczoraj! - podniósł ręce w obronnym geście
- Fajnie się mnie ignorowało?
- A właśnie! Obiecałaś, że mnie odprowadzisz do hotelu!
- Miałeś wystarczającą obstawę.
- Ale... CO? Ja się... Kurwa! - ukrył twarz w dłoniach - Ty myślisz, że poszedłem z którąkolwiek do łóżka?! - wzruszył ramionami - Byłem, nawalony i pijany, a nie dość, że ani jednej nie dotknąłem, to później na nogach po ciebie przyszedłem i zaniosłem cię do hotelu... Nie pytaj jak to zrobiłem, ale cię przebrałem, przykryłem, a twoja torebka leży tam - pokazał na szafkę nocną. Po policzkach Karoliny popłynęły dwa strumyki gorących łez
- Przepraszam, Bri... - powiedziała miękko, czule, najczulej jak umiała i wtuliła się w niego. Pogłaskał ją niepewnie po plecach; od zawsze był nieśmiały w okazywaniu uczuć, zwłaszcza, kiedy nie wiedział, czy są odwzajemnione.
- Kocham cię, wiesz?
- Ja cię też, mała - zaczęli się całować. Po chwili leżeli na sobie i już mieli się posunąć dalej, niż kiedykolwiek wcześniej, ale...
- Brian... Ups! - do pokoju wpadł menadżer muzyka - Przepraszam, stary, ale jest błąd w ich umowie, zobacz, o, tutaj - pokazał mu jakiś papier, a gitarzysta w skupieniu pochylił się nad nim. Karolina uwielbiała patrzeć, jak tak pracował... Zawsze, kiedy robota się przeciągała, całowała go w szyję lub w ucho, żeby poświęcił jej trochę uwagi. Teraz stanęła za nim i kreśliła palcami kółeczka na szyi i karku Briana, a ten cicho mruczał z zadowoleniem.
- Mmmm... Ok, po prostu zmieńmy to na stawki tygodniowe, wtedy oprocentowanie będzie mniejsze - powiedział gitarzysta, po przeczytaniu umowy.
- A oprócz tego...
- Może być, nic nie zmieniaj oprócz tego oprocentowania i wyjdź już, proszę.
- Jasne... Ok, dzięki - pożegnał się menadżer i para ponownie została sama.
- Mhmmm... Lubię, kiedy mi przeszkadzasz w pracy... - wymruczał, przyciągając ją do siebie - Daj buzi!
- Tobie zawsze - jak powiedziała, tak zrobiła.

I nie wiadomo, czy po prostu emocje wzięły górę, czy może coś innego, ale po kilku minutach koszulki Karoliny i Briana leżały gdzieś pod drzwiami, a oni całowali się coraz goręcej. Zaczynało się robić niebezpiecznie...
- Brian...!
- Co jest? - zauważył wahanie w oczach dziewczyny - Na pewno tego chcesz? Nie  musimy przecież...
- Bo ja... Zresztą, wiesz co... To już nic nie znaczy! - powiedziała i zręcznie rozpięła jego pasek. Bri jęknął cichutko i pozwolił robić sobie dobrze. Kiedy mu się znudziło, przerzucił Karolinę przez ramię i ułożył ją na łóżku. Pozbył się ostatniego skrawka materiału na jej ciele i pochylił się nad dziewczyną.
Spojrzeli sobie w oczy i zamarli na kilka sekund, po czym Brian delikatnie objął dziewczynę w pasie i wszedł...

Karola aż krzyknęła. Brian był, delikatnie mówiąc, dość hojnie obdarzony przez naturę... O.o Co jednak BARDZO jej odpowiadało :D

Już po kilkunastu minutach oboje osiągnęli ogromny orgazm i opadli zmęczeni na poduszki.
- O... Cholerka... Brian... Trzeba było się wcześniej pochwalić arsenałem! - gitarzysta spalił buraka i roześmiał się cicho
- Hehe... Taaak...
- No weź się przestań wstydzić, bo NAPRAWDĘ nie masz czego! - starała się patrzeć mu prosto w oczy, lecz było to BARDZO trudne ze względów wiadomych...
- No niby nie mam... Ale... Kuźwa, zawsze tak jest!
- Co?
- Każda laska leciała albo na moją sławę albo na mojego kutasa!
- Ja nie. Ja cię kocham za to jaki jesteś!
- Wiem... Kurde, co ja bym dał za...
- NIE KOŃCZ! -  przerwała mu szybko i zaczęła delikatnie go pieścić. Bri przełknął ślinę i odchylił głowę do tyłu. Po chwili wydał z siebie potężne jęknięcie i chwycił Karri za ramiona, mocno wpijając się w jej usta. Zręcznie wsunął w ni dwa palce i pozwolił jej krzyczeć na cały pokój, a kiedy ledwo wytrzymywała, wszedł ponownie, mocniej i rozkoszniej.
- B... Bri... Brian... - pojękiwała, a gitarzysta tylko jęczał, przymykając oczy.

W końcu doszedł pierwszy, ale nie przestał, tylko przyspieszył i skończył dopiero, kiedy dziewczyna osiągnęła orgazm.

Byli tak wykończeni, że zdołali przytulić się i zasnąć nago, bez ubrania i bez okrycia... To, że mieli otwarte drzwi to już szczegół...

***********************************

I jak podobało się? Liczę na Twój (tak, tak, nie patrz na innych) komentarz! Przycisk "dodaj komentarz" nie gryzie ;__;

2 komentarze:

  1. Hehehe, ty zawsze miałaś talent do pisania opowiadań, np. w 6 klasie o Michaelu, ale teraz to jest po prostu arcydzieło! ;* Trzeba znowu odbudować to co było w podstawówce, co ty na to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... Ok :D I dzięki za pochwałę, nawet nie wiesz, jak to podbudowuje ;D

      Usuń