wtorek, 23 kwietnia 2013

Beautiful Dangerous 4

Tydzień później...

Od tego felernego dnia w którym Myles tak szybko przeprosił po kłótni, mój chłopak zaczął się dziwnie zachowywać - stale chodził nieobecny, nucił ciągle pod nosem, a kiedy coś do niego mówiłam śmiał się głupio.
- Myles... - zagadnęłam go, kiedy siedzieliśmy na ławce w parku - Możesz na mnie spojrzeć?
- Cooo? A, tak, jasne!
- Myles, ty coś bierzesz?
- Jaaa?
- Nie, Adolf Hitler! Jasne, że ty!
- A czemu miałbym coś brać? - zbywał mnie i to całkowicie skutecznie
- A czemu nie? - odparowałam i już miałam kontynuować przesłuchanie, kiedy jak spod ziemi wyrósł przed nami jakiś facet...


*** MYLES ***

O  żesz kurwa... Niedobrze! Ten cały Jeremi, czy jak mu tam było!
- Witaj, Mylesie. - usiadł obok mnie i dodał - A to pewnie twoja dziewczyna? Jak ma na imię?
- J... Jestem Alexandra... - odparła cicho Lexy i chwyciła mnie za rękę
- Jak się sprawuje buteleczka?
- Jaka... Jaka buteleczka?- udawałem idiotę
- Nie wiesz? To jutro w Roxy, albo inaczej pogadamy! - warknął nagle - Punkt 24.00! - wstał i odszedł szybkim krokiem
- Kto to był? Skąd znał twoje imię? Myles, o co tu chodzi??? - Alex wyglądała na przerażoną
- Spokojnie, pewnie jest na prochach, może słyszał, jak rozmawiamy i chciał mi sprzedać jakieś narkotyki czy coś...
- Mhm, oby. Pójdziesz?
- Gdzie?
- No do Roxy!
- Ja... - zawahałem się - Nie, no co ty... - jasne, że tak. No co, przecież Lexy o niczym się nie dowie, zobaczę czego chciał i wrócę! Tak, tak zrobię!


Kiedy Alex już słodko spała, wyśliznąłem się z łóżka, ubrałem się i wyruszyłem ulicami LA w stronę Roxy. Kiedy wszedłem do środka, uderzyła mnie chmura papierosowego dymu, smród potu, alkoholu i głośna muzyka AC/DC. Po krótkim namyśle podszedłem do baru, zamówiłem wódkę i spytałem o Jeremiego.
- Jeremi? Jasne, siedzi tam, pod ścianą. - barman pokazał odpowiedni stolik, podał mi butelkę i wreszcie mogłem dowiedzieć się o co chodziło.
- Jesteś, Myles! Siadaj. - poznał mnie od razu. Przy stoliku siedziało jeszcze kilku innych kolesi.
Jeden z czarnym buszem na głowie, popalał papierosy i pił Jacka Danielsa


Ten siedzący obok niego właśnie coś mu opowiadał. Miał płomiennorude włosy i bladą twarz.








Obok Rudego rozwalił się wysoki blondyn, wyglądający na podjaranego, a już na 100% pijanego. Widząc mnie pokazał pokój i wziął potężny łyk wódki.



Na nim leżał wpół przytomny też blondyn, ale dla odmiany niziutki, aktualnie bawił się pałeczkami do perkusji



Obok Jeremiego, w cieniu znajdował się mocno najarany gostek, którego otaczała chmurka nikotynowego dymu. W połowie nie kontaktował.




- Poznaj moich kumpli z Guns N' Roses: Slash, Axl, Duff, Steven i Izzy. - przedstawił Jeremi i dodał - Panowie, to jest Myles. Zaopiekujcie się nim dobrze, ja idę po jakąś laskę, zaraz wracam.
- No to co chcesz, koks, czy herę? - spytał jeśli się nie mylę Duff
- Ja... A co lepsze?
- Hera, większy odlot.
- To już wiesz co chcę.
- Już cię lubię. Izzy. Izzy! IZZY, chuju, dawaj towar, a nie śpij! - najarany Izzy wyjął z kieszeni woreczek, rzucił go na stół i znów skrył się w cieniu. Duff zrobił co trzeba, usypał kreskę i kazał wciągać.
- Chyba, że wolisz w żyłę, lepiej daje.
- Ok. - zgodziłem się. Co mi szkodzi spróbować?
Już kiedy igła przebiła moją skórę wiedziałem, że to pokocham. Duff wprowadzał płyn powoli, spokojnie, uważnie obserwując moją reakcję. Kiedy skończył, wyjął igłę i pozwolił mi się skupić na doznaniu. Nie musiałem czekać tak długo jak po tych tabletkach. Rozluźniłem się prawie od razu, jeszcze nigdy tak się nie czułem, to było coś nowego, co zajebiście mi się podobało.
- I jak? - zagadnął Slash, wypalający już 4 od mojego przyjścia papierosa.
- Zajeeebiście... - jęknąłem z rozkoszą - Daj łyka, Slashu.
- Łap. - podał mi Jacka Danielsa. Wziąłem dużego łyka, po czym odkorkowałem wódkę.
- Jeee, ty zapijasz Danielsa wódką?
- Jasne, a co?
- Podziwiam cię, stary, serio. - poklepał mnie po ramieniu - Masz mocną głowę.
- Dzięki. - zaczęliśmy gadać. Już od pierwszego zdania wiedziałem, że to jest odpowiedni gość dla mnie.
Po dwóch Danielsach i wódce byliśmy najlepszymi kumplami. Zupełnie zapomniałem po co tu przyszedłem, zapomniałem, że Alex na mnie czeka, że...

- No, wróciłem. Widzę, Myles, że Saul przypadł ci do gustu...
- To moje prawdziwe imię - wyjaśnił, jak zdążyłem się dowiedzieć, gitarzysta prowadzący
- Aha, ok. To... Jeremi, co chciałeś?
- Właśnie to - roześmiał się - Poznać cię z chłopakami i pokazać uroki "czegoś mocniejszego". Jak ci się podoba?
- Bardzo zajebiście - uśmiechnąłem się
- Więc wrócisz jeszcze?
- Pewnie.
- Ale następnym razem z portfelem, chyba, że Slash będzie tak dobry i ci sfinansuje...
- Nie ma sprawy, Myles, jesteś początkujący, więc trzymaj się mnie, przynajmniej na razie nie musisz się martwić o kasę. Okej?
- Jasne, dzięki. - odparłem i spojrzałem zamglonym wzrokiem w stronę wejścia do klubu. Natychmiast otrzeźwiałem, widząc moją dziewczynę i...

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Beautiful Dangerous 3

Kilka dni później...

- Zamknij się już! Zawsze musi być po twojemu, nie?!
- A czemu ma być po twojemu? Nie możesz choć raz zrobić tego o co proszę?
- Nie cierpię twojej kuzynki i NIE CHCĘ JECHAĆ!!!
- Nienawidzę cię!!! - wykrzyczała ze łzami w oczach i wybiegła z pokoju, zamykając się w sypialni. Oparłem się o ścianę, wzdychając ciężko i ukrywając twarz w dłoniach. Chwilę biłem się z myślami, po czym wyjąłem z kieszeni kurtki ową tajemniczą buteleczkę. Usiadłem na krześle w kuchni i odkręciłem nakrętkę, przechylając butelkę. Wypadło z niej kilka małych pigułek koloru białego i jakaś karteczka o treści "pokrusz i wciągnij/użyj strzykawki". Zdecydowałem się na pierwszy sposób.
Po chwili było po wszystkim. Nie czułem nic szczególnego i już chciałem się wkurzyć na tego pacana co mi to dał, kiedy poczułem nagłe rozluźnienie obejmujące całe moje ciało. Przymknąłem oczy. Przez myśl przeszło mi tylko jedno zdanie: O kuźwa, jak dobrze... I odpłynąłem

***

Kiedy się ocknąłem, na zegarku była 18.44, czyli leżałem prawie godzinę. Nie byłem ani trochę wkurzony, nic nie czułem. Po prostu było mi dobrze i nie kontaktowałem za bardzo.
Postanowiłem iść do mojej Lexy. Musiałem spróbować aż 5 razy, zanim udało mi się wstać i zrobić krok. Na chwiejnych nogach podszedłem do sypialni dziewczyny i zapukałem cicho. Nie odpowiedziała, więc wszedłem, uznając to za pozwolenie. Mała siedziała na łóżku, z kolanami podciągniętymi pod brodę i kiwała się lekko. Usiadłem obok i mocno ją przytuliłem.
- M... Myles? - wyszeptała. Chyba się zdziwiła, zazwyczaj po takich kłótniach mijało dobrych parę dni, zanim zaczynaliśmy w ogóle ze sobą rozmawiać, a co dopiero przytulać się itp.
- Tak, jestem Myles. - odparłem. Spojrzała mi w oczy i zmarszczyła brwi
- Dziwny jakiś jesteś... Taki przymulony... I w ogóle co to za zmiana? Ty przepraszasz godzinę po kłótni?
- Czyli mam sobie iść? - oby się nie zorientowała, bo będę miał przesrane!
- Nie no, co ty! Zostań...
- Przep... - zaczął mi się plątać język - Przepraszam. Nie powinienem krzyczeć.
- Kocham cię, wiesz? Pocałuj mnie, czy coś... - poprosiła niepewnie, a ja z chęcią wpiłem się w jej ciepłe usta i chwyciłem ją za ramiona. Zesztywniała, zaskoczona, ale po chwili poddała się moim pocałunkom i zaczęła je oddawać.

***ALEX***

Byłam nieco... zaskoczona jego zachowaniem. Nigdy taki nie był... Taki, czyli jaki? Sama do końca nie wiem... Wiem, że zachowuje się inaczej, spieszy się zbytnio.
- Myles... Spieszysz się. - powiedziałam, a zaraz potem jęknęłam cicho, kiedy zjechał wargami na szyję. Walić jego dziwne zachowanie, jest dobrze xD

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...

Okryłam się kołdrą i wtuliłam w klatkę piersiową mojego chłopaka. To była chyba najbardziej wyczerpująca noc w moim życiu. Myles jeszcze nigdy nie był aż tak śmiały! Posunął się dalej niż zwykle, a mi... Bardzo to pasowało :)
- Mała?
- Mhm?
- Wszystko ok?
- Czemu pytasz?
- No, bo ja przecież... Chyba przesadziłem.
- Nieprawda. Chcę więcej takich nocy, kochanie.
- Tak? Czyli... Było ok?
- Jasne! A ten... Myles? MYLES! - spojrzałam na mojego faceta. - Myles, ty zemdlałeś? Myles, do chole... - wtedy pociągnął mnie na siebie i pocałował mocno, niemal agresywnie. Spodobało mi się, więc zaczęłam się angażować, zapominając o tym, że przed chwilą wyglądał jak martwy (!). Po prostu leżał z zamkniętymi oczami i nawet przez chwilę nie oddychał!
- Sorry, ale jesteś tak piękna, że aż się zawiesiłem! - roześmiał się sztucznie i dodał - Idę spać, dobranoc.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem i także odpłynęłam do krainy snów...

 ***

Rozdział wyszedł średnio, za krótki i nie jestem zbyt zadowolona, następny będzie lepszy, obiecuję.


niedziela, 21 kwietnia 2013

Beautiful Dangerous 2

 Przepraszam, że taki krótki, ale to dopiero wstęp do dalszych wydarzeń xD


Obudziłam się rano w pustym łóżku. Na sąsiedniej  poduszce ujrzałam karteczkę. Podniosłam ją i zaczęłam czytać:
"Cześć, skarbie! Tak sobie słodziutko spałaś, że cię nie budziłem :) Wpadnę wieczorem, po pracy, może chciałabyś pójść na coś do kina? Miłego dnia, kocham cię. Twój Myles <3" - uśmiechnęłam się pod nosem i przeciągnęłam się, po czym opadłam z powrotem na łóżko. Była dopiero 9, a mi się nie chciało wcale, a wcale wstawać, więc tego nie zrobiłam xD Jedyne, to zwlekłam się do adaptera, nastawiłam KISS i wróciłam pod cieplutką kołderkę.
Po godzinie takiego leniuchowania, znudziło mi się jednak, więc poszłam do sklepu po jakąś skórzaną sukienkę na dzisiejsze wyjście.
Szukałam prawie 3 godziny, aż wreszcie znalazłam sukienkę moich marzeń - sięgała mi do połowy ud, była cała z prawdziwej skóry i miała śliczny zamek z boku. Nie wspomnę już o sporym dekolcie ;D Mylesowi na pewno się spodoba! Nie mogłam się doczekać wieczoru...

*** MYLES ***

Zapukałem do drzwi  i poprawiłem marynarkę. Otworzyły się i stanęła w nich moja Alex... Chwila... ALEX? Ona jest w S U K I E N C E???
- Cześć, skarbie. - przywitała się, a ja stałem tylko z rozdziawioną buzią i lustrowałem ją wzrokiem. Skórzana, krótka sukienka idealnie eksponowała jej długie nogi, na szyi Lexy miała naszyjnik w kształcie gitary a na nogach balerinki z ćwiekami.
- Eeee... Aaaa... Wy... Wyglądasz... Nieziemsko! - udało mi się wyjąkać
- Ty też niczego sobie! - roześmiała się i wzięła mnie pod rękę. - Będziemy tak stali i podziwiali, czy idziemy na ten film?
- Cooo? Tak, tak, masz racje. - odpowiedziałem (dobra, wcale jej nie słuchałem, tylko patrzyłem na jej zgrabne nogi).
- W czym mam racje?
- No... W... Tym co mówiłaś!
- Pytałam, czy już idziemy, zboczuchu! - zaczęła się śmiać
- Przepraszam, podziwiałem twoje zgrabne nogi. - przyznałem szczerze i biorąc Alex za rękę, ruszyłem w stronę zamówionej taksówki.
- Tak ogólnie... Na jaki film idziemy?
- A ja nie wiem. Na jakieś romantyczne pierdoły, żeby się lizać bite dwie godziny! - odparłem, a moja dziewczyna spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Że co?
- No... - zażenowany podrapałem się po głowie - To co słyszałaś. Nie, a tak serio to wybrałem kryminalny, wiem, że lubisz... Może być? - kiwnęła głową z uśmiechem i położyła mi głowę na ramieniu.

W kinie mieliśmy miejsca na samej górze. Alex całkowicie zapatrzyła się w film i nie zwracała uwagi na nic innego, nawet na to, że od dobrych 20 minut głaskałem ją po nodze. Cóż.
W pewnym momencie zachciało mi się... No wiadomo xD Poszedłem do ubikacji, załatwiłem co chciałem i już miałem wrócić na salę, kiedy ktoś chwycił mnie za ramię.
- Ej! - zaprotestowałem. Mężczyzna był średniego wzrostu, mógł mieć jakieś 45 lat. Miał długie, tłuste włosy koloru blond, ubrany był w miarę czysto. W dłoni trzymał przezroczystą buteleczkę.
- Czekaj - odezwał się ochrypłym głosem - Mam coś dla ciebie, młody człowieku
- Myles - powiedziałem odruchowo i zaraz tego pożałowałem
- Masz dziewczynę, prawda, Mylesie? - skinąłem głową
- Kłócicie się?
- Czasem
- Denerwuje cię to?
- No... - potwierdziłem. To była chyba jedyna rzecz która mnie w mojej Lexy denerwowała. Ten jej ośli upór. Kiedy czegoś chciała, MUSIAŁO wyjść na jej inaczej urządzała piekło. Te jej humorki nieraz doprowadzały mnie do szału!
- Mam coś... Dzięki czemu wyluzujesz i nic nie będzie w stanie wyprowadzić cię z równowagi! - w głowie zapaliła mi się czerwona lampka. NARKOTYKI! Jednak, jakże przeciwko mojej naturze zbliżyłem się do mężczyzny i zajrzałem, co tam ma ciekawego. W torbie miał pełno takich małych buteleczek i jakieś woreczki. Uniosłem pytająco brwi.
- Boisz się, prawda? - to było bardziej stwierdzenie niż pytanie. Naprawdę się bałem, ten człowiek czyta mi w myślach!
- Nie boję - przełknąłem ślinę.
- Tak? To proszę - wyjął jedną z tajemniczych butelek i podał mi. Oblizałem nerwowo wargi. - A widzisz? Umówmy się tak. Weźmiesz za darmo, jak cię twoja dziewczyna wyprowadzi z równowagi to użyjesz i zobaczysz jakie są efekty. Jakby coś, to w Roxy pytaj o Jeremiego. Stoi?
- Stoi - przecież mogę się tego pozbyć jak tylko pójdzie!
- Pamiętaj, strach jest najgorszy! Jeśli będziesz się bał, długo nie wytrzymasz. Do zobaczenie, Mylesie. - poszedł. Spojrzałem na buteleczkę w mojej dłoni. Była niewielka, więc zmieściła się w kieszeni. Przybrałem wyraz twarzy mówiący "jest w porzo" i wróciłem na salę kinową. Alex chwyciła mnie za rękę i uśmiechnęła się, pytając:
- Gdzie byłeś?
- W WC - odszepnąłem i skupiłem się na kryminale.

***

Beautiful Dangerous 1 + głowni bohaterowie

Na początek...


Nazywam się Alexandra, Alex, Lexy, nawet Letty, jak kto woli. Mam 20 lat i mieszkam w Los Angeles od 2 lat. Wyglądam... a zresztą macie fotkę ;)









 Moja pasja to rysowanie, pisanie i granie muzyki oraz śpiewanie. Słucham rocka i licznych jego odmian, a moimi ulubionymi zespołami są Guns N' Roses, AC/DC, Black Sabbath i najlepsze, najukochańsze Aerosmith.
Z charakteru... Jestem bardzo spokojna i opanowana, cierpliwa, ale niekiedy ponosi mnie i wtedy staję się nieokiełznaną złośnicą xD Jeśli czegoś chcę, dążę do tego. Lubię działać sama. Zanim komukolwiek zaufam, muszę dobrze go poznać. No i to chyba tyle na początek... Aha. Mam chłopaka, nazywa się Myles Kennedy i na pewno będzie sławny, bo ma tak cudny, czysty głos... Jest ode mnie starszy o dwa lata.








 No a to właśnie Myles :D












Jesteśmy ze sobą już rok i jak na razie wszystko jest w porządku. To o czym chcę pisać nie jest może szczególnie emocjonujące, ale może chociaż troszkę ciekawe. Więc zaczynam...









ROZDZIAŁ 1


Los Angeles, 1989r., lato


- To co, kochanie, o której przyjść po ciebie? - Myles splótł ze mną dłonie i uśmiechnął się rozbrajająco.
- 16?
- Pasuje.  Tylko nie zapomnij zabrać gitary, damy mały popis. - zaczął się śmiać, widząc moją minę.
- Myles, co ty kombinujesz? - spytałam podejrzliwie, a on spuścił niewinnie głowę i przyciągnął mnie do siebie.
- Nic takiego, Alex, spokojnie, przećwicz sobie tylko "Babe I'm Gonna Leave You". - delikatnie cmoknął mnie w usta i przytulił mnie do piersi.
- Przećwiczę, a potem cię zatłukę. - odparłam przesłodzonym głosem i poczochrałam mu włosy. - To na razie! - wyśliznęłam się z jego objęć i zaczęłam biec po schodach do mojego mieszkanka. Myles parsknął śmiechem i z rękami w kieszeniach poszedł do domu, nucąc coś z repertuaru The Ramones.

W swojej sypialni przebrałam się w koszulkę z Led Zeppelin, skórzane rurki i chwyciłam za gitarę - Les Paula z 1969 roku, który był prezentem od mojego skarba na 18 urodziny. Zaczęłam grać umówioną piosenkę, kiedy przerwał mi telefon.
- Halo?
- Cześ, Lexy, tu  Nadia, będziecie dziś z Mylesem u Jamesa? - tak dla wyjaśnienia. Nadia Mark, moja przyjaciółka i James Darke, jej chłopak.
- Jasne, wpadniemy po 16, a co?
- Nie no, tak pytam, bo wiesz, że bez ciebie nie będzie tak fajnie. Chociaż na moich urodzinach przez cały czas się lizaliście... - powiedziała żartobliwie i obie się zaśmiałyśmy.
- Przepraszam cię, mała, nie mogliśmy się powstrzymać! Zresztą nie byliście lepsi z Jamesem!
- Niby nie. - przyznała - No to do zobaczenia... I spróbuj mi się wymigać od grania, zmuszę cię, choćby nie wiem co!
- Już dobrze, nie spinaj się, zagram, Myles zdążył mnie poinformować.
- Co gracie?
- Zeppelinów, "Babe I'm Gonna Leave You".
- Wow, już widzę to szaleństwo!
- Ta jasne... Może mi przygrasz na basie?
- Załatwione. To ja będę kończyć, bo ten... James wrócił i...
- Dobra, wiem o co chodzi, leć.
- Do zobaczenia. - trzask słuchawki. Westchnęłam i wróciłam do grania. Po Zeppelinach poleciały utwory AC/DC, Gunsów, Aerosmith itd.
Kiedy spojrzałam na zegar, prawie dostałam zawału - była 15.40!!!
Pobiegłam do łazienki, szybko się umalowałam, spakowałam torebkę i gitarę i... usłyszałam czyjś zduszony chichot. Obejrzałam się i stanęłam oko w oko z moim ukochanym, który opierał się o ścianę i bezczelnie się chichrał.
- Lexy, Lexy, znów spóźniona... - zadrwił i szybko uchylił się od mojej ręki wymierzonej w jego głowę.
- Grałam tylko i nie miałam jakoś ochoty zerkać na zegar. - burknęłam obrażonym tonem i nie patrząc na Mylesa, skierowałam się do sypialni. Wyjmowałam z szafy ramoneskę, kiedy poczułam ciepłe dłonie na swojej talii i gorące usta na policzku.
- Nie denerwuj się, skarbie.. - Wymruczał i szybko wpił się w moje usta". Chciałam udawać fochniętą, ale kiedy Myles mnie całował, po prostu nie potrafiłam się na niego gniewać.
- No już dobra, dobra, chodźmy. - poddałam się, a szatyn uśmiechnął się szeroko, chwycił mnie za rękę i razem wyszliśmy z mieszkania.
- Jedziemy... MOTOCYKLEM??? - zaświeciły mi się oczy, a Myles pokiwał twierdząco głową. - Kocham cię!!! - rzuciłam mu się na szyję i skakałam ze szczęścia.
Od dziecka uwielbiałam motocykle, jazdę nimi jeszcze bardziej!
Ubrałam kask podany mi przez szatyna i usiadłam na siedzeniu z tyłu, obejmując mocno chłopaka. Ruszyliśmy, a ja usłyszałam jak Myles krzyczy przez wiatr:
- Jedziemy obrzeżami? Spodoba ci się!
- Okej!!! - odkrzyknęłam.
Jechaliśmy jakieś 15 minut dłużej i kiedy w końcu zaparkowaliśmy przed domem Jamesa, byliśmy oboje zdyszani i szczęśliwi. Złapaliśmy się za ręce i podeszliśmy do drzwi.
- O! Jesteście już! - otwarła nam Nadia i wciągnęła do środka.
- A teraaaaaaaz... - usłyszałam przez mikrofon jej głos - Najlepsza gitarzystka jaką znam i najcudowniejszy wokalista na świecie w utworze Led Zeppelin "Babe I'm Gonna Leave You"!!! Myles i Alex! - założyła na ramię pasek od basu, a ktoś wepchnął mnie na scenę razem z Mylesem.
- Gotowa? - spytał mnie cicho, pomagając mi rozpakować Gibsona.
- Chyba tak. - odparłam niepewnie, przesuwając palcem po strunach. Podpięłam się do wzmacniacza, ustawiłam odpowiednie brzmienie i podeszłam do drugiego mikrofonu.
-Eeee... - zaczęłam - Więc... Cześć, jestem Alex, to jest Myles... I wykonamy zaraz "Babe I'm Gonna Leave You" Led Zeppelin. - powiedziałam, spojrzałam na Mylesa i widząc, że jest gotowy, zaczęłam grać. Po chwili usłyszałam jego niesamowity głos...
- Babe, baby, baby, I'm Gonna Leave You. I said baby, you know I'm gonna leave you. I'll leave you when the summertime, leave you when the summer comes a-rollin', leave you when the summer comes along... - śpiewał czysto i tak przejmująco, że ludzie zebrani pod mini sceną momentalnie ucichli.
- Ba-ba-ba-ba-ba-ba-baby, baby, I don't wanna leave you, i ain't jokin' woman, I got to ramble. Oh, yeah, baby, baby, I believin', we really got to ramble. I can hear it callin' me the way it used to do, I can hear it callin' me back home! - i tak do końca.
Kiedy wybrzmiały ostatnie nuty, wybuchnęła ogłuszająca wrzawa.Wszyscy bili brawo i wołali na przemian:
- My - les! My- les! A - lex! A- lex! - zaśmialiśmy się, a Myles powiedział do mikrofonu:
- Teraz utwór specjalnie dla mojej Alex... Nie wiem, kochanie, czy to znasz na gitarę... Ale myślę, że dasz sobie radę. - i zaczął śpiewać:
- Should I fall out of love my fire in the night, to chase a feather in the wind. Within the glow that weaves a cloak of delight, there moves a thread that has no end. For many hours and days that pass ever soon, the tides have caused the flame to dim. At last the arm is straight the hand to the loom, is this to end or just begin? - o mój Boże! On śpiewa "All My Love" Zeppelinów...
Znałam akordy, więc zaczęłam grać. Zamknęłam oczy i spokojnie sunęłam palcami po strunach. W pewnym momencie usłyszałam brawa i poczułam, że Myles kładzie głowę na moim ramieniu i ze zmrużonymi powiekami wyśpiewuje kolejne wersy, trzymając mi rękę na plecach. Przysunęłam się do niego i robiłam za chórek w refrenie.
-  Just a little bit of love... left. - zakończył szeptem mój ukochany i z uśmiechem się ukłonił. On w ogóle się często uśmiecha. Prawie zawsze.
Odłożyłam gitarę i rzuciłam się Mylesowi na szyję.
- Dziękuję, kochanie. - wyszeptałam mu do ucha
- Kocham cię, wiesz? Idziemy gdzieś, nie wiem, napić się? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Kiwnęłam głową i zeszliśmy ze sceny, ciasno się obejmując.

***

Siedzieliśmy na kanapie już drugą godzinę i nudziliśmy się jak mopsy. Podałam Mylesowi do połowy opróżnioną butelkę Jacka Danielsa i położyłam mu głowę na ramieniu.
- Mmmm... Myles? - mruknęłam mu do ucha
- Mmmm... Alex? - odmruknął tym samym tonem i przyciągnął mnie do siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy, a nasze usta pomalutku zbliżały się do siebie, aż zaczęliśmy się namiętnie całować.
Czułam, że niedługo stracimy nad sobą kontrolę, ale akurat wtedy usłyszałam głos Nadii:
- Aaaalex... - jęknęła. Niechętnie oderwałam się od Mylesa i spytałam:
- No co?
- Obiecałaś!
- Kiedy, Nad... - wtrącił mój chłopak - Nudzi nam się!
- Możemy już iść, Nadia? Proszę! - przyjaciółka westchnęła i kiwnęła przyzwalająco głową.
- I tak długo posiedzieliście. Dzięki za występ i... na razie! - przytuliłyśmy się, zabrałam gitarę i trzymając się za ręce, wyszliśmy z Mylesem z domu.
- Pięknie zagrałaś. - pochwalił, podając mi kask na motor.
- Dzięki, może i tak, ale dziś to ty byłeś gwiazdą, jesteś zarąbisty! Zobaczysz, niedługo będę przychodzić na twoje koncerty!
- Przesadzasz. - zaprotestował i wsiadł na swój pojazd. Usiadłam za nim i objęłam go w pasie. Szatyn ruszył i w kilka minut dotarliśmy do domu.
- Ja... Wejdziesz?
- Wiesz co, idę jutro do pracy na 10... Ale wejdę. - zdjęliśmy ramoneski i glany, po czym z ciepłą kawą poszliśmy do mojej sypialni.
- Będziemy tak milczeć? - przerwał niezręczną ciszę panującą już dobre kilka minut.
- Przepraszam, ja po prostu...
- Nie tłumacz się, kochanie. - odłożył pusty kubek obok mojego i przeciągnął mnie na swoje kolana. Wpił się w moje wargi i zaczął namiętnie całować, jednocześnie kładąc na plecach. Włożyłam dłonie pod jego koszulkę i wyrzuciłam ją gdzieś za łóżko. Po chwili on zrobił to samo...

Powitanie

Witam wszystkich. To mój drugi blog z opowiadaniem, ale tym razem Gunsi odegrają nieco mniejszą rolę, gdyż głównymi bohaterami są Myles Kennedy i jego dziewczyna Alex.

Może krótko o fabule: Myles i Alex są parą, wszystko jest w porządku, do czasu aż pewnego dnia do Mylesa przyczepia się pewien gość z przezroczystą buteleczką... No xD To jest coś 'ala' kryminał romantyczno komediowy, więc ten... Miłego czytania ;)