Kilka dni później...
- Zamknij się już! Zawsze musi być po twojemu, nie?!
- A czemu ma być po twojemu? Nie możesz choć raz zrobić tego o co proszę?
- Nie cierpię twojej kuzynki i NIE CHCĘ JECHAĆ!!!
- Nienawidzę cię!!! - wykrzyczała ze łzami w oczach i wybiegła z pokoju, zamykając się w sypialni. Oparłem się o ścianę, wzdychając ciężko i ukrywając twarz w dłoniach. Chwilę biłem się z myślami, po czym wyjąłem z kieszeni kurtki ową tajemniczą buteleczkę. Usiadłem na krześle w kuchni i odkręciłem nakrętkę, przechylając butelkę. Wypadło z niej kilka małych pigułek koloru białego i jakaś karteczka o treści "pokrusz i wciągnij/użyj strzykawki". Zdecydowałem się na pierwszy sposób.
Po chwili było po wszystkim. Nie czułem nic szczególnego i już chciałem się wkurzyć na tego pacana co mi to dał, kiedy poczułem nagłe rozluźnienie obejmujące całe moje ciało. Przymknąłem oczy. Przez myśl przeszło mi tylko jedno zdanie: O kuźwa, jak dobrze... I odpłynąłem
***
Kiedy się ocknąłem, na zegarku była 18.44, czyli leżałem prawie godzinę. Nie byłem ani trochę wkurzony, nic nie czułem. Po prostu było mi dobrze i nie kontaktowałem za bardzo.
Postanowiłem iść do mojej Lexy. Musiałem spróbować aż 5 razy, zanim udało mi się wstać i zrobić krok. Na chwiejnych nogach podszedłem do sypialni dziewczyny i zapukałem cicho. Nie odpowiedziała, więc wszedłem, uznając to za pozwolenie. Mała siedziała na łóżku, z kolanami podciągniętymi pod brodę i kiwała się lekko. Usiadłem obok i mocno ją przytuliłem.
- M... Myles? - wyszeptała. Chyba się zdziwiła, zazwyczaj po takich kłótniach mijało dobrych parę dni, zanim zaczynaliśmy w ogóle ze sobą rozmawiać, a co dopiero przytulać się itp.
- Tak, jestem Myles. - odparłem. Spojrzała mi w oczy i zmarszczyła brwi
- Dziwny jakiś jesteś... Taki przymulony... I w ogóle co to za zmiana? Ty przepraszasz godzinę po kłótni?
- Czyli mam sobie iść? - oby się nie zorientowała, bo będę miał przesrane!
- Nie no, co ty! Zostań...
- Przep... - zaczął mi się plątać język - Przepraszam. Nie powinienem krzyczeć.
- Kocham cię, wiesz? Pocałuj mnie, czy coś... - poprosiła niepewnie, a ja z chęcią wpiłem się w jej ciepłe usta i chwyciłem ją za ramiona. Zesztywniała, zaskoczona, ale po chwili poddała się moim pocałunkom i zaczęła je oddawać.
***ALEX***
Byłam nieco... zaskoczona jego zachowaniem. Nigdy taki nie był... Taki, czyli jaki? Sama do końca nie wiem... Wiem, że zachowuje się inaczej, spieszy się zbytnio.
- Myles... Spieszysz się. - powiedziałam, a zaraz potem jęknęłam cicho, kiedy zjechał wargami na szyję. Walić jego dziwne zachowanie, jest dobrze xD
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...
Okryłam się kołdrą i wtuliłam w klatkę piersiową mojego chłopaka. To była chyba najbardziej wyczerpująca noc w moim życiu. Myles jeszcze nigdy nie był aż tak śmiały! Posunął się dalej niż zwykle, a mi... Bardzo to pasowało :)
- Mała?
- Mhm?
- Wszystko ok?
- Czemu pytasz?
- No, bo ja przecież... Chyba przesadziłem.
- Nieprawda. Chcę więcej takich nocy, kochanie.
- Tak? Czyli... Było ok?
- Jasne! A ten... Myles? MYLES! - spojrzałam na mojego faceta. - Myles, ty zemdlałeś? Myles, do chole... - wtedy pociągnął mnie na siebie i pocałował mocno, niemal agresywnie. Spodobało mi się, więc zaczęłam się angażować, zapominając o tym, że przed chwilą wyglądał jak martwy (!). Po prostu leżał z zamkniętymi oczami i nawet przez chwilę nie oddychał!
- Sorry, ale jesteś tak piękna, że aż się zawiesiłem! - roześmiał się sztucznie i dodał - Idę spać, dobranoc.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem i także odpłynęłam do krainy snów...
***
Rozdział wyszedł średnio, za krótki i nie jestem zbyt zadowolona, następny będzie lepszy, obiecuję.
Będę z tego ryła XDD Przymulony Myles, o maj Sałl! XDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPrzymulony Myles zawsze spoko xD Ale mi się zbytnio ten rozdział nie podoba :/
Usuń