- Brian???
- Coś taka zdziwiona, przecież się wymieniliśmy numerami!
- No, ja... Wiem, ale i tak...
- Słuchaj, chciałem tylko... Bo za kilka dni będę w Tokyo... Dokładnie za 3... Będziecie jeszcze?
- Tak, a co?
- Bo chciałbym pójść z tobą... No na obiad... Chciałabyś?
- Czy bym chciała? No pewnie!
- To w czwartek... O 13. Pasuje?
- Jak najbardziej.
- To na razie.
- Na razie, Brian... - odłożyła słuchawkę i uśmiechnęła się. "BRIAN MAY SIĘ ZE MNĄ UMÓWIŁ!!!" - pomyślała i aż podskoczyła ze szczęścia
...........................................................................................................................
UWAGA TECHNICZNA: BRIAN, SLASH I WSZYSCY INNI SĄ DUŻO STARSI, ALE W OPOWIADANIU SĄ KOŁO TRZYDZIESTKI! WIEM, ŻE DUŻO KONCERTÓW I PŁYT NIE MIAŁOBY MIEJSCA, ALE NIE PATRZYMY W PRZESZŁOŚĆ TYLKO TERAZ. DZIĘKUJĘ
..........................................................................................................................
*** 3 DNI PÓŹNIEJ ***
Karolina stała przed hotelem, czekając na Briana. Ubrana była w czarną, elegancką sukienkę do kolana i czarne szpilki. Niecierpliwie stukała obcasem o chodnik przed dobre 10 minut zanim Brian nie podjechał swoim sportowym, czarnym BMW.
- Hej - przywitał się, cmokając dziewczynę w policzek - Wsiadaj - przez kilka pierwszym minut jazdy nie odzywali się. Potem jednak Brian nieśmiało zaczął rozmowę:
- To... Jakie są twoje ulubione zespoły?
- KISS... AC/DC... Aerosmith... Queen - na to słowo gitarzysta uśmiechnął się - Led Zeppelin... Guns N' Roses... The Rolling Stones. No i dużo innych.
- A gdybyś miała wybrać 3 ulubione tak najbardziej?
- Queen, AC/DC, Aerosmith.
- Mówisz to z grzeczności...
- Nieprawda. Kocham Queen! - Brian zabawnie spuścił głowę, speszony słowami Karoliny.
- Nie wstydź się talentu!
- Nie, nie, to nie tak, ja po prostu nie lubię się chwalić... I być chwalonym.
- No błagam!
- Serio!
- Skromny z ciebie gitarzysta - uśmiechnęła się - Jak ty sobie radzisz z uwielbieniem publiczności?
- Dobrze. Cieszę się, że mogę im dać muzykę. Kiedy gram... To tak, jakbym im dawał całego siebie... Rozumiesz?
- Jasne. Już jesteśmy? - spytała, widząc, że mężczyzna parkuje.
- No tak - wyszli z samochodu. Brian wziął Karolę pod rękę i razem weszli do restauracji. Zajęli stolik i gitarzysta zapytał:
- Na co masz ochotę?
- Ty serio taki jesteś, czy teraz tylko?
- Ale co?
- No, bo tak jakoś sztywny jesteś... Taki za grzeczny.
- Wszyscy mi to mówią. Ja po prostu jestem kulturalny i tyle!
- To nie przykrywka?
- Nie. A co?
- No nic, bo... Bardzo mi się taki podobasz - wymamrotała i spłonęła rumieńcem. Brian w duchu ogromnie się ucieszył, ale nie dał tego po sobie poznać i tylko skomentował:
- Miło mi. Naprawdę, dziękuję. To co zamawiamy?
***
- Tooo... Kiedy znów się zobaczymy? - spytał brunet po odwiezieniu Karoliny pod hotel
- No nie wiem... A kiedy byś chciał?
- Zawsze - odparł i przeklął w duchu "Czemu to powiedziałeś, idioto!"
- Hm, nie mam nic przeciwko temu! - odparła ze źle ukrywanym szczęściem - To jutro?
- Jutro. Przyjadę o 11.
- Ok. Ja już może pójdę...
- Przejdźmy się jeszcze, co?
- Jak chcesz... Fajnie. - w lesie do którego poszli było ciemno i trochę chłodno, ale ciepła ręka Briana dodawała Karri otuchy. Nawet nie zauważyła kiedy zetknęły się ich ramiona, a druga ręka gitarzysty objęła ją w pasie.
***
"Myles! Zdecydowałem się odejść z zespołu... Na jakiś czas. Nie jestem w stanie wrócić... Źle się czuję z tym co zrobiłem wam i Karolinie. Niech zapomni o mnie. Ja nie istnieję, ok?
Wrócę może za 3,4 miesiące.
Rock forever!
Todd" - przeczytał Slash, a towarzystwo spojrzało po sobie.
- Co powie Karolina? - jęknął Brent - Ja jej tego nie po... - w pół zdania przerwało my wejście dwóch osób.
- BRIAN? KAROLA? WY... CO? - zdziwił się Myles
- Na spacerze byliśmy, nie można? - odparowała Karri, a Slash uśmiechnął się pod nosem. Udało się.
- Można, można... Jejku, zawsze o tym marzyłem, cześć, stary, jestem Myles - emocjonował się wokalista
- Miło mi, Brian May - gitarzysta Queen podał mu dłoń i mężczyźni uściskali się serdecznie.
- Brian, może usiądziesz z nami, co? - zaproponował Brent
- Nie, dzięki, może innym razem, wracam do hotelu. Idziesz, Karri?
- No... Gdzie w sensie?
- No... Pożegnać się.
- A! Tak, jasne! - poderwała się z miejsca i podeszła do Briana
- Dzięki, dobranoc - pożegnał się
- Wpadniesz kiedyś, nie? - poprosił Myles
- Jasne. Cześć wszystkim!
- Narka!
***
- Slash... - zaczął podejrzliwie Franek
- Nic nie mów. Wszystko idzie tak jak trzeba.
- Co... Co?! Jak to idzie jak trzeba???
- O nic się nie martw, słonko, wszystko będzie dobrze - uspokoił Saul - Myślisz, że po co ich poznałem ze sobą?
- Hm... - mruknął Franek nieprzekonany ale po chwili namysłu dodał - W sumie... To nie byłoby takie złe... Nawet bardzo dobre!
- A widzisz! - uśmiechnął się gitarzysta solowy
***
- No to do jutra, Brian...
- Do jutra, złotko - cmoknął ją czule w policzek i podszedł do swojego auta. Zanim wsiadł, spojrzał w ciemności, gdzie stała dziewczyna
- Mała, ja...
- Tak? - momentalnie znalazła się przy nim.
- Nic, idź już. Dobranoc.
- Jasne, nawzajem. - pobiegła w kierunku hotelu, a Brian fuknął:
- TCHÓRZ! - i pojechał do siebie.
***
- Hm... Chłopaki, bo ja... Bo Brian... - plątała się - Dziś wyjeżdża i zaproponował mi... Żeby jechać z nim... Czy nie mielibyście nic przeciwko...
- Mała - Frank położył jej ręce na ramionach - Nikt cię tu nie trzyma. Wrócisz, kiedy będziesz chciała, jesteśmy w kontakcie.
- Dziękuję - wyściskała wszystkich i poszła się spakować.
Godzinę później witała się z gitarzystą Queen przed jego hotelem.
- Gotowa na podróż?
- Z tobą zawsze!
- No to... JEDZIEMY! - pociągnął ją za rękę w kierunku... SAMOCHODU?
- Co? Auto? Jaja sobie robisz?
- Pojedziemy do oceanu, a potem w samolot - wyszczerzył się lekko - No chodź, będzie fajnie.
- Jasne. Kto prowadzi?
- Ja!
- Cooo? - jęknęła, ale posłusznie wsiadła. Okazało się, że Brian bardzo dobrze prowadzi! Karola odprężyła się i prowadziła normalną rozmowę z brunetem, podczas gdy godziny mijały...
W samochodzie spędzili 3 dni. Po tym czasie znali się na wylot i mogli bez problemu mówić o sobie przyjaciele...
Brian, dość nieporadnie zresztą, próbował coś przekazać Karoli, ale niestety mu nie wychodziło. Jednak dziewczyna zaczynała coś podejrzewać...
Rozdział osooom. Ogólnie fajny pomysł, na pewno będę czytać dalej. :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
http://worst-obsession.blogspot.com/
Dziękuję *__* Fajny pomysł? Czemu? xD
Usuńw sensie, że jest Slash i Myles & Conspirators! :D Jest po prostu inny, nie dzieje się tak jak zawsze, czyli na początku, jak powstawali Gunsi, tylko tutaj chodzi o Toodda :D
Usuńale to pierwsze opowiadanie z Mylesem w roli głównej też było fajne, więc nie przerywaj go :D
Na razie jakoś nie mam weny na nie, ale spokojnie - nie przerwę go ;D Dzięki za taki cudny komentarz *__*
UsuńAaaa gg mi nie działa, więc piszę tutaj: na początku strasznie mnie zaskoczyłaś z tym telefonem. W życiu bym nie pomyślała, że Brian do niej dzwoni o.o Następnie Todd: wkurzył mnie! Serio, nie rozumiem o co mu chodzi, przecież tak nie można. Karii go kocha (choć teraz to już nie jestem tego taka pewna), a on takie cyrki odstawia...ehh...szkoda słów. Slash ma u mnie wielkiego plusa za tego całusa! Nawet jeśli by to miało zaszkodzić wszystkim naokoło, to może to zrobić jeszcze raz, nie mam nic przeciwko ^_^ Myles i Frank są tutaj tacy troskliwi i zachowują się najlepsi przyjaciele Caroline! Ogółem: masz fajne pomysły i czekam na rozdział 6 ♥
OdpowiedzUsuńNo o tym przyjaciołach, to tak właśnie miało być xD A telefon... Dobrze, że zaskoczył, tak miało być ;D A Todd nawet mnie wkurza :/ Dziękuję za piękny komentarz, kocham cię normalnie! <3 KC
Usuń