Dorwałam stacjonarnego kompa i wolną chatę XDDD Macie:
Nie wiem do końca, ile czasu to trwało... Nie myślałam o tym. Skupiłam się na czułych wargach Johna, tak słodko mnie całujących... W pewnej chwili chwycił mnie rękami w talii i przysunął do siebie blisko, tak, że czułam gorąco płynące od jego ciała. Nie kontrolując się zupełnie, zarzuciłam mu ręce na szyję, przez co John musiał przyciągnąć mnie jeszcze bliżej. Teraz byłam przytulona do jego klatki piersiowej i siedziałam mu na kolanach. Przestaliśmy się całować; wtuliłam twarz w jego mięciutkie, pachnące cytryną włosy i westchnęłam cicho.
- Wszystko ok? - spytał szeptem, dmuchając mi na szyję
- Jak najbardziej... - odszepnęłam opierając swoje czoło o jego. John uśmiechnął się słodko.
- Już myślałem, że zaprotestujesz... - pokręciłam głową i ponownie wpiłam się w jego usta. Oddawał pocałunki pewnie, namiętnie i tak bardzo czule...
W pewnym momencie zadzwoniła moja komórka. Nie odrywając się od Johna, sięgnęłam po nią i wymruczałam:
- Haaalo?
- Hmm... No cześć, Cass, gdzie jesteś?
- M... Mama? No ja... Ćwiczę "Bohemian..."
- Ah, o tej porze?
- Nooo... Wiesz, jutro moja partia...
- A, no tak. Okej, a kiedy wrócisz?
- Em... No nie wiem, koło północy?
- Dobrze, to pa! - rozłączyła się. Odłożyłam telefon.
- Kazała ci wracać?
- Mi? No coś ty! - John uśmiechnął się i znów zaczął mnie całować. Poczułam jak przesuwa dłońmi po moich plecach i kręgosłupie, wywołując przyjemne dreszcze.
- Deaky...?
- Hmmm?
- Która godzina?
- Za dziesięć dwunasta.
- Kuźwa, niedobrze... Nie przyjechałam Harleyem, bo jest w warsztacie, zakładam nową skórę na siedzenie.... Fak, nie mam autobusu już...
- Nie jestem dziś autem... Brian mnie zgarnął rano...
- Co robimy?
- Śpimy tu, w studiu? - na to zaśmiałam się nerwowo
- Żartujesz?
- A mamy inne wyjście?
- Nooo... Cholera, nie mamy - 15 minut później leżeliśmy na ziemi przykryci kocem, a pod głową mieliśmy kurtkę Johna, który na szczęście już się ubrał.
- Tooo..... eeee.... Dobranoc?
- Dobranoc... Cassie - wyszeptał, a mi zrobiło się gorąco
- John, ja... Mam pytanie...
- Tak?
- Czy ja... Hm... Czy ja jestem... Gruba? - spojrzał na mnie dziwnie i zaczął się śmiać
- COOOO? Czemu niby? Co tak wyskoczyłaś z tym?
- No... Nie wiem czemu... Tak jakoś sobie pomyślałam.Ale powiedz mi!
- Coś ty! - spojrzałam kątem oka na znienawidzony "brzuszek"
- Nie wcaaaaale - mruknęłam cicho i oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
- No jejku, przecież mówię!
- Nie kłam.
- Ehhhh... - westchnął ciężko - Ja uważam, że jesteś śliczna.
- A... Ale... Al...
- Ciiiicho - przerwał mi pocałunkiem. Natychmiast ucichłam i pozwoliłam mu na to.
***
- Idźmy już spać... Jest prawie druga... - szepnęłam zmęczonym głosem. John uśmiechnął się i ostatni raz cmoknął mnie w usta.
- Jeszcze nigdy sie nie całowałam bite dwie godziny!
- Ja też nie - objął mnie w pasie - Dobranoc, Cass.
- Dobranoc, John.
*** OK. 5 RANO ***
Obudziło mnie delikatne smyranie po nodze. Uchyliłam powieki.
- Zccccccooooo się dzieje? - mruknęłam zaspanym głosem. Nade mną pochylał się John
- Wstawaj, mała...
- Po cooooo? Jest - zerknęłam na zegar - Pięć po piątej!
- Taaak, ale Brian ma zwyczaj wpadać do studia o 6 rano, żeby przećwiczyć swoje partie i... No nie chciałbym, żeby nas nakrył.
- Ah, Brian... No tak... Okej, już wstaję - podniosłam się z podłogi i ubrałam ramoneskę - Jedziemy... czym?
- Metro, chodź - złapał mnie za rękę i puściliśmy się truchcikiem na stację. W metrze siedzieliśmy, tuląc się do siebie, a ludzie gapili się na Deacona jak na UFO. Na pewno go poznali, ale nikt nie odważył się poprosić o autograf...
John wysiadł przy mojej stacji razem ze mną.
- Toooooo... Na razie - uśmiechnęłam się - Do popołudnia!
- Do popołudnia, słonko - pocałował mnie w usta i pobiegł na autobus do domu.
co takie krótkie? :c
OdpowiedzUsuńWybacz, ale stary, zacinający się, stacjonarny komputer nie pozwala na wiele :C Ale czekaj aż oddadzą z naprawy laptopa... XD
Usuń-- MylesowaHudson
O.O Zmieniłaś image?
OdpowiedzUsuń