niedziela, 3 listopada 2013

TURN IT ON TONIGHT 16 - Część 2

- Ale.... Ale... Ale dlaczego? - jąkał się Kennedy
- Czuję, że muszę... Nie ma tu dla mnie miejsca...
- Ale jak to?! Przecież możesz u nas mieszkać, naprawdę, mi to n... - przerwałam mu szybko
- Nie o to chodzi, Myles. Chodzi o moje życie osobiste! Ja tak nie mogę dłużej... - westchnęłam, opierając głowę na jego ramieniu
- Nie zobaczę cie już nigdy...? - kilka minut później dobiegło mnie jego ciche pytanie
- Ja... Przyjadę jeszcze, na pewno... Ale... Najszybciej za rok.
- Nie przyjedziesz nawet na JEDEN koncert? - wokalista był coraz bardziej podłamany
- Nie, Myles.
- Coś Ci pokażę - powiedział i po chwili przyniósł album ze zdjęciami - Zobacz, mała.


- Grałem w filmie*** - uśmiechnął się
- Jejku, jaki ty byłeś...
- Młody? - wybuchnął śmiechem 
- Nieee, przystojny! - również się roześmiałam
- Hah, możliwe, patrz dalej!



 - Kurwa, trąbka?! - zaśmiewałam się wspólnie z Kennedym
- A widzisz... O kurde, mój pierwszy zespół!



- Wow, ty przystojniaku! - trąciłam go łokciem
- Weź przestań!
- O, a to, jakie ładne!


 - To... Jakieś wakacje chyba... - zamyślił się - Taa, jakiś wyjazd. Nieważne, dalej - odwrócił stronę, a ja... zamarłam






Myles chciał szybko odwrócić stronę, ale chwyciłam go z całej siły za rękę, nie pozwalając na to. Przesunęłam wzrok na następną fotografię. Poczułam łzy w oczach.



Przy trzeciej i jednocześnie ostatniej fotografii z Toddem, załkałam spazmatycznie




- Pppp.... prze....praszam.... - wydusiłam, a wokalista bez słowa mnie przytulił
- Już dobrze. Już wszystko dobrze...
- Myles, mam prośbę - popatrzyłam mu w oczy
- Tak?
- Nie wiem jak to zrobisz, ale... Dowiedz się... Czy... Czy on mnie...
- Rozumiem - przerwał - Dam ci znać jak najszybciej
- Jesteś kochany

***

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ

***

- Pasażerowie lecący do Warszawa, Okęcie proszeni są o podchodzenie do odprawy... - usłyszawszy komunikat, powstrzymując łzy, podeszłam do odprawy bagażowej.
Załatwiłam wszystko dość szybko i usiadłam na ławeczce, kiedy nagle usłyszałam drugi komunikat:
- Lot do Warszawa, Okęcie opóźniony o 3 godziny. Przepraszamy i prosimy o cierpliwość.
- DO KURWY NĘDZY! - wrzasnęłam, aż dwoje staruszków obejrzało się na mnie ze strachem. Spuściłam wzrok. Kurde, zawsze ja. ZAWSZE.
Wtedy poczułam wibracje w kieszeni
SMS:
"Odwróć się, księżniczko :) "
Zmarszczyłam brwi i obróciłam głowę, po czym wrzasnęłam ze szczęścia:
- SAAAAAUL! - rzuciłam się gitarzyście w ramiona - Co tu robisz?
- Przyszedłem się pożegnać... - zagryzł wargę - Jesteś pewna, że chcesz wyjechać?
- Pewna... Poza tym, kasy mi szkoda, żeby bilet marnować - roześmiałam się sztucznie
- Będę tęsknić... - spuścił głowę
- Wiem, Slash, ja też - przytuliłam się do czarnej kupy kłaków - Zdradzę ci tajemnicę, chcesz?
- Mów, mała.
- Tak naprawdę... Nie chcę wyjechać... Ale... Ale tutaj nie ma dla mnie miejsca...
- Możesz zamie...
- WIESZ, ŻE NIE O TO CHODZI! - podniosłam głos, przerywając mu wpół zdania
- Wiem, przepraszam...
- Gdzie Michelle? - zmieniłam temat
- Ona... Tak jakby... - zaciął się
- Nie mów, że się rozstaliście
- JESZCZE nie... Jest na mnie wściekła...
- Bo?
- Prasa umie zajebiście dobrze przerabiać zdjęcia... Żeby tylko była sensacja... - mruknął z rozgoryczeniem
- Ach... rozumiem. Wytłumacz jej!
- Nie chce mnie słuchać...
- Daj jej czas może, co?
- Spróbuję... Eh - westchnął - Tęskni za tobą...
- Michelle?
- Todd.
- Nie kłam.
- Nie kłamię.
- ZAMKNIJ SIĘ!
- EFFY!!! - usłyszałam i poczułam, że ktoś mi wisi na szyi.
- Michelle! - uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam ją mocno. Dziewczyna spojrzała z ukosa na Slasha i szepnęła mi do ucha:
- Mówił ci?
- Mówił - odszepnęłam - Mich, on tego NAPRAWDĘ nie zrobił...
- Nie?
- Nie. Daj mu szansę - uśmiechnęłam się lekko. Michelle zastanowiła się chwilę
- Ostatecznie... - podeszła do Slasha - Ymmm... Kochanie? - gitarzysta spojrzał na nią z zaskoczeniem, a wtedy Chelle przytuliła go i pocałowała w usta. Roześmiałam się cicho. Chyba zostanę swatką, idzie mi genialnie!

Poszliśmy we trójkę do kafejki i tak się zagadaliśmy, że omal nie spóźniłam się na samolot!
- Będziemy tęsknić - płakali tuląc mnie oboje
- Ja też... - powiedziałam - Muszę już iść. Wszystkiego dobrego, kochani! - pomachałam im i pobiegłam do samolotu. Zajęłam swoje miejsce przy oknie i dopiero, gdy samolot wystartował pozwoliłam sobie na wybuchnięcie płaczem. NIE CHCĘ! WRACAJ, SAMOLOCIE! LĄDUJ Z POWROTEM...

***

Biegnie na oślep, roztrąca ludzi, przewraca walizki. Nawet nie zwraca na to uwagi. Wpada na pas startowy i wybucha płaczem, widząc unoszący się samolot. Nie zdążył. Uciekła mu.
Jeden ze strażników położył mu rękę na ramieniu, mówiąc:
- Czyżby kobieta panu uciekła?
- Owszem... Moja kochana... Sam wszystko spieprzyłem, ale chciałem naprawić, ale ona... Ona...
- Rozumiem cię, stary - wtrącił drugi strażnik - Gdzie ci uciekła?
- Do Polski... - wyszeptał, na co pierwszy strażnik zacmokał z niezadowoleniem
- Daleko coś... No, ale nie martw się - poklepał Todda po plecach - Jak kocha to wróci!
- Z tym, że ona NIE KOCHA - odparł basista i zawrócił w kierunku terminala.


***


Wysiliła wzrok i wypatrzyła malutkiego już człowieczka z czarną szopą na głowie. Serce jej stanęło. CO ON TAM ROBI?! To by znaczyło, że... O KURWA.

**************************************************************


*** Myles Kennedy naprawdę grał w filmie, obejrzyjcie sobie ostatnie 20, 15 minut filmu "Gwiazda Rocka" ;D

**************************************************************


KOMENTUJCIE!!!


2 komentarze:

  1. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/ pomąciłam trochę, ale zapraszam na rozdział 1. ;D

    ło ja pierniczę, ile do nadrabiania o.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nowy rozdział! :)
    xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń